Jak się człowiek czymś zainspiruje to tak jest, że niby nic się nie dzieje ale gdzieś jednak to ziarenko zostało zasiane i jakaś myśl kiełkuje w głowie, zmienia się aż nagle okazuje się, że trzeba ją zmaterializować ;]
Pomysł na tę torebkę miałam w głowie już od kilku miesięcy.
Pierwszy raz pomyślałam, że fajnie byłoby coś takiego sklecić gdy oglądałam pokazy mody na jesień - zimę 2013/2014. Nie miałam jednak czasu na realizację. Gwoździem do mojej niebieskiej trumny okazało się zdjęcie na blogu Kasi Tusk, gdzie w jednej ze swych stylizacji miała właśnie niebieską torebunię (link). Weszłam na jej bloga bo zostałam poproszona o zobaczenie spódnicy, którą na sobie miała. Jak tylko zobaczyłam co trzyma w rękach to spódnica spadła na drugi plan. Przypomniałam sobie, że przecież mam gdzieś w moim skarbcu;] taki niebieski kawał filcu, który pierwotnie miał być "szoperką". Postanowiłam uszczknąć kawałek materiału i zaryzykować zabawę w pudełkową kopertówkę.
Najpierw powstał papierowy mini prototyp żeby sprawdzić czy moje myśli idą we właściwym kierunku. A później to było już tylko... trudniej ;]
Torebek z filcu mam już za sobą kilka, każda była inna i właściwie do tej pory w równym stopniu kocham jak i nienawidzę szyć z filcu. Z jednej strony jest fajnie bo nie trzeba kombinować z usztywnieniem, ładnie trzyma formę ale z drugiej strony ile ja już igieł na nim pokrzywiłam... hmm kilkanaście... ;] O kulturze wypowiedzi podczas szycia już nie wspomnę... ;]
Zapraszam na fotorelację jak to po kolei wyglądało.
Najpierw ustalamy wymiar naszej przyszłej torebki. Zaznaczamy na materiale.
Wycinamy dwa prostokąty i do krótszych boków przyszywamy zamek. Stosujemy stopkę do wszywania zamków.
W efekcie otrzymujemy takie coś:
Teraz składamy prostokąty prawą stroną do prawej, zmieniamy stopkę na zwykłą i obszywamy pozostałe trzy boki.
Kolejny krok będzie nieco trudniejszy ze względu na niewdzięczność filcu do poddawania się tego typu zabiegom ;) Musimy przeszyć cztery rogi torebki w poprzek tak, żeby uzyskać formę pudełka.
Ostrożnie przy zamku bo można wygiąć igłę.
Teraz możemy zjeść coś wysokokalorycznego bo potrzebna będzie siła :) Trzeba odwrócić torebkę na prawą stronę co wcale nie jest prostą sprawą :)
Z lewej strony wygląda to tak:
Pasek doszyłam to torebki ręcznie.
Przygotowałam też długaśny frędzel, który zahaczyłam przy zamku. Jestem fanką frędzli :D
Jeżeli brzegi torebki są zbyt "pękate" możemy je delikatnie zaprasować żelazkiem, wtedy staną się bardziej kanciaste. W tym celu używamy bawełnianej szmatki, przez którą delikatnie muskamy torebkę żelazkiem nagrzanym jedynie na jedną kropkę (chyba jak na jedwab), w przeciwnym razie filc się stopi.
Efekt końcowy możecie zobaczyć poniżej :)
Przepraszam za kolejne zdjęcie, na którym jestem w dresiku :) taki domowy outfit of the day :D Torebka w akcji prezentuje się tak:
I jak Wam się podoba? :)
super, jak tylko kupię filc to cos takiego podobnego mam w planach :) póki co w weekend majowy będę uczyć się obsługi mojej maszyny do szycia :) zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńoooo :D to super, ucz się ucz, to przydatna umiejętność, widzę że zasiałam ziarenko ;)
UsuńNie lubię filcu, ale kolor i wykonanie super!!!:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :D
Usuń